Recenzja BARNIM Ogień na blogu Dywagacje nad herbatą

Dywagacje nad herbatą – blog o fantastyce, książkach podróżniczych i obyczajowych. Autorka jest introwertyczką, tolkienistką, fanką mangi i anime. Zapraszamy!

 

ognisko bez tła

Był sobie samotnik, wagabunda znajdujący radość w podróżowaniu tu i tam, obcowaniu z przyrodą i niezależności. Zajmował się swoimi sprawami, chodził na questy, zbierał niezwykłe artefakty – do dnia, kiedy zobaczył dym wznoszący się ku niebu zza wzgórza i poszedł rzecz sprawdzić.
Znalazł wioskę spaloną do szczętu, wszystkie znaki na niebie i ziemi (a szczególnie w pogożelisku kościółka) sugerowały, że mieszkańcy sioła spalili się ze swą wioską. Narrativum ocaliło tylko jednego człowieka, prostolinijnego i dobrodusznego. Razem z nim Barnim postanowił rozwikłać zagadkę zniszczenia wioski.

Pomysł na stworzenie bohatera, który zbierałby pamiątki przeszłości dla bogaczy jest bardzo ciekawy. Już sama profesja mówi nam nieco o Barnimie i jego charakterze. Pondato otwiera masę możliwości i ciekawych lokacji, do których Barnima mogą zaprowadzić jego podróże. Wędrowiec może nie tylko odkrywać co dzień nowe miejsca i artefakty, ale też spotykać nietuzinkowych ludzi, obserwować różne społeczności. Niestety, musi też liczyć się z podejrzliwością tubylców i niechęcią przesądnych ludzi o raczej wąskich horyzontach.

Wiem, że narracja prowadzona z punktu widzenia bohatera nie jest łatwa do napisania w taki sposób, by czytelnikowi było ją dobrze odbierać. Z jednej strony pozwala nam to na wgląd w psychikę i myśli postaci, na obserwowanie świata jej oczami, ale z drugiej może prowadzić do konfuzji – nikt przecież sobie w głowie nie tłumaczy rzeczy oczywistych w danym świecie. Autorowi udało się dobrze poprowadzić narrację, poza tym zafundował nam możliwość poznawania świata z kilku różnych punktów widzenia – już samo ich porównywanie dostarczyć może funu.

Fabuła może zdawać się niezbyt skomplikowana, ale pamiętać należy, że książka jest dopiero pierwszą z cyklu, ma nam także przybliżyć świat, w którym po załamaniu się gospodarki ludzie musieli sobie radzić tak, jak mogli. Mam nadzieję, że w kolejnych tomach poszerzony zostanie nie tylko znany czytelnikowi obszar świata, ale też dowiemy się nieco więcej o jego historii – chociażby o tym, jak doszło do krachu finansowego, jak wyglądał on przed tym feralnym dniem, jak żyli i myśleli ludzie z innych części tego universum – w końcu tutaj mamy dość nieduży obszar wzgórz i wiosek między nimi położonych. Ponadto liczę na więcej informacji o Barnimie i jego wcześniejszych przygodach – jeżeli nie w kolejnych powieściach, to chociaż w opowiadaniu lub dwóch.

Opisówka niekiedy mi się dłużyła, ale doceniam to, że nie przytłaczała akcji. Fajnie ją uzupełniała, a czytelnik może sobie z detalami namalować obraz tego co i gdzie się dzieje. Czułam się nieco tak, jakbym czytała coś Tolkiena, szczególnie gdy obiektem opisu była przyroda. Zasadnoczo jest to zaleta, bo dobry opis to rzadkość, szczególnie w książce debiutanckiej, ale ja mam ostatnio problemy z koncentracją, więc przy dłuższych opisach nieco się wykruszałam. Na szczęście język jest dobry, a powieść czyta się lekko.

Muszę przyznać, że moją pierwszą myślą w chwili, gdy wzięłam książkę do ręki było „Łał”. Estetyka okładki i ilustracji przemawiają do mnie całkowicie, książka prezentuje się tajemniczo i mrocznie. Czyli tak jak lubię. Do tego wydawca dorzucił do paczki list i opowiadanie BARNIM Kamienie w okładce pasującej do powieści. Ja wiem, że opowiadanie można sobie ściągnąć za darmo z netu, ale wersja papierowa przemawia do moje bibliofilskiej natury. Jakby wydawca wiedział, że kocham rzeczy, które do siebie pasują na półce:D. Zdecydowanie marka zapadnie mi w pamięć i będę teraz szukać ich innych publikacji w księgarniach.

Mam coraz lepsze zdanie o crowdfundingu – to już kolejny raz coś fajnego może powstać dzięki temu, że naród daje coś od siebie. Dla nas, odbiorców, to odmówienie sobie jakichś słodyczy albo innego drobiazgu, a dzięki temu pomagamy ludziom utalentowanym zrobić coś świetnego. Będę teraz śledzić karierę autora i liczę, że moja przygoda z jego książkami jeszcze nie dobiegła końca.
Przyznam szczerze, że nie spodziewałam się po tej książce tego, co dostałam. Jestem mile zaskoczona, bo dostałam kawał dobrej fantastyki z ciekawymi, zróżnicowanymi postaciami, interesującym światem i dobrą narracją. Teraz nic, tylko czekać na dalsze powieści i opowiadania ze świata Barnima. Wam zaś polecam tę pozycję oraz powiązane z nią opowiadanie – ono jeszcze przede mną.

Źródło recenzji: Dywagacje nad herbatą